Brazylijska Sepultura wystąpiła w piątek trzynastego (13.11.2015) przed polską publicznością w klubie Eter we Wrocławiu. Sepultura od wielu lat należy do czołówki najważniejszych przedstawicieli death i trash metalu, prawdopodobnie to najważniejszy zespól prezentujący ten rodzaj muzyki z Ameryki Południowej.
Bracia Cavalera – Max i Igor – stworzyli Sepulturę w 1984 r. w Belo Horizonte.
Sepultura, w języku portugalskim, znaczy grobowiec.
Nazwa jak znalazł pasuje do mrocznego, brutalnego, bezkompromisowego stylu gry jaki Panowie prezentują. Styl ten ewoluował na przestrzeni lat przechodząc w groove metal, a zespół stał się prekursorem i swojego rodzaju legendą.
Legendą, która sprzedała 20 milionów płyt na całym świecie. Trasa koncertowa z która muzycy jeżdżą od miasta do miasta w całej Europie nazywa się 30 lat, fantastyczny jubileusz ale widać, że ta historia szybko się nie zakończy. Oczywiście przez tyle lat ciężko było utrzymać oryginalny skład zespołu – bracia Cavalera odeszli grają pod innym szyldem.
Zabrali ze sobą sporą część fanów…
Basista Paulo Pinto Jr. i gitarzysta Andreas Kisser pamiętający początkowe lata nadal nieprzerwanie „biczują” odbiorców złowrogimi rifami i ciągle wymyślają nowe. Wokal od 1997 r. zajął potężny Derrick Green (amerykański wokalista, jedyny obcokrajowiec w historii zespołu). Za perkusją siedzi Eloy Casagrande, młody niezwykle szybki muzyk. Tutaj naprawdę trzeba mocno uderzać w gary i trzymać ekspresowe, transowe tempo Sepultury. Eloy nadaje się do tego doskonale co było widać w piątkowy wieczór.
Muzycy wyszli na scenę o godz 20:00 tak jak zapowiadali. Ciekawostką był fakt, że nie było „rozgrzewacza”, nie wiem jak toczyły się rozmowy (na biletach widniał napis + support) ale finalnie za rozgrzewacz mógł posłużyć Bar w klubie.
Sepultura zaczęła „Troops of Doom” i poszło…
Publiczność zaczęła wirować w rytm muzyki i tak już pozostało do końca.
Panowie prezentowali dobre zgranie i wysoką formę, przy tym w przerwach między kawałkami często gościły na ich twarzach uśmiechy, widać, było, że bawią się równie dobrze jak publika i nie traktują występu jako kolejnego eventu do odhaczenia. Setlista była kompilacją utworów z 30 lat. Usłyszeliśmy numery najstarsze i te najnowsze jak choćby promowany klipem „The Vatican”.
Największe owacje zebrały jednak wyczekiwane klasyki, których po prostu nie mogło zabraknąć tego wieczoru „Territory” i „Roots Bloody Roots”. Po scenicznej zawziętości Sepultury jaką widziałem przy zaplanowanym 100-minutowy secie spokojnie mogę stwierdzić, że zespół pogra nam jeszcze ładnych parę lat. Muzycznie bardzo fajny wieczór, fotograficznie bardzo ciężki.
Fotografowałem w trudniejszych warunkach co prawda, ale w piątek było naprawdę ciężkawo.
Falowałem z tłumem i zawsze miałem na sobie uwieszonych 5-6 osób. Oddanie „czystego” nieporuszonego zdjęcia było trudne, ale kilkanaście ujęć weszło, a dźwiękowo nasyciłem się na kilka najbliższych dni.
Wszystkie zdjęcia Sepultury z piątku trzynastego obejrzysz TUTAJ.
#adreaskisser #derrickgreen #eterwrocław #rootsbloodyroots #sepultura