Napalm Death po raz pierwszy na deskach Pol and Rock Festival.
Ukrywać nie mam zamiaru, jeden z zespołów na który czekałem najbardziej. Mimo, że niektórym ciężko przebrnąć przez ich twórczość to choć raz w życiu trzeba zobaczyć NAPALM DEATH na żywo. Tak ekspresyjnego i energetycznego wokalisty jak Mark "Barney" Greenway chciałaby mieć niejedna kapela. Gość ma już swoje lata a miota się na scenie jak niejeden 20-latek.
Mocny, energetyczny kop muzyczny od NAPALM DEATH obudzi niejednego. Szkoda, że na basie tym razem nie zagrał Shane Embury ale i tak Panowie dali czadu. Niestety po deszczach w trakcie koncertu znów 2 razy wystąpiły problemy techniczne i nagle padł dźwięk co nieco wybiło z rytmu sam zespół jak i najtwardszą publikę. Miało to swój urok bo był moment, że anglicy miotali się po scenie w szaleńczym muzycznym pędzie a przez dłuższą chwilę nie było nic słychać o czym sami nie wiedzieli no ale takie uroki i czasowe nieprzewidywalności grania live kiedy meteo mocno płata figle.
Wszystkie kadry NAPALM DEATH do zobaczenia TUTAJ.